Muz. Z.Hołdys
Sł. Z.Hołdys
Codziennie z niepokojem patrze w moje okno
Pomiędzy żaluzjami wątła gałąź drży
Gdy matki z dziećmi na przystankach w deszczu mokną
Złocista szpila ponad moim miastem lśni
Ten pałac nasz
Pałac nasz
Codziennie z niepokojem jadę w środek miasta
Omijam z dala jego wielki cień
Wydaje mi się że ogromnie się rozrasta
I z każdą chwilą chce mnie schwytać w macki swe
Ten pałac nasz
Pałac nasz
Ten pałac nasz
Pałac nasz
Ciut, ciut się boję kiedy stoję w jego cieniu
Że się przewróci na bok i rozsypie w gruz
Zmieszany z krwawym potem mego pokolenia
I tych co z trzydziestego piętra spadli w dół
Ten pałac nasz
Pałac nasz
Ten pałac nasz
Pałac nasz