Kilka słów o moim Przyjacielu s. p. Andrzeju Urnym.Ponad trzy lata czekal u mnie w domu w barku Jack Daniels dla Andrzeja.
Niestety ale przeciwnosci losu , choroby, pandemia a na koniec pogarszajacy sie stan zdrowia mój i Andrzeja sprawily ze nie bylo okazji spotkac sie osobiscie. Na kilka tygodni przed smiercia Andrzeja, wyslalem mu tego Jacka poczta, nie wiedzialem ze jest az w tak ciezkim stanie. Napisalem mu zeby go wypili za jego zdrowie Przyjaciele. Podobno ten Jack byl na pogrzebie Andrzeja, sam nie bylem w stanie niestety przyleciec do Polski. Do dzisiaj ciezko mi uwierzyc ze Andrzeja juz nie ma wsród nas. Przegadalem z nim setki godzin, dzwonilismy do siebie czesto i brakuje mi tych rozmów z Andrzejem. Trzymaj sie Bracie tam u góry! Do zobaczenia!
Marius Lenarczyk